Po wycieczce i spożytym na jachcie obiadku szykujemy się do wyjścia w powrotną drogę.... i wieczorkiem wychodzimy....
Ranek na wodzie wita nas słońcem i silniejszym wiaterkiem.... niestety nie jest on całkiem zgodny z naszymi zamiarami.... Jest dość zimno... jakieś 7-8 stopni.... Bez czapki i ciepłego ubranka jest słabo.... ale i tak morale załogi gwałtownie rośnie... na logu pojawia się i na dłuższy czas pozostaje 6 węzłów.... co w porównaniu do drogi "tam", gdy na logu często bywało 0,5... nie ma o czym gadać... a na dodatek jeszcze świeci słońce...
Powroty zawsze niosą w sobie radość i trochę zadumy....
Potem na widnokręgu pojawia się ciemny paseczek lądu.... potem widzimy radary i wiatraki które pozwalają nam się zlokalizować...
Nie wspominałem wcześniej, ale całą drogę (tam i z powrotem) prowadzimy nawigacyjne zapiski, co godzinę odpalamy GPS i lokalizujemy się na mapie...
Jeszcze była mała przygoda z kataryną, która niespodziewanie odmawia posłuszeństwa....... ale ostatecznie po kilku halsówkach po redzie darłowskiego portu dajemy radę. Kataryna zagrała i bezpiecznie weszliśmy w główki portu Darłowo...
Tomku, Ewelino, Emilu i Michale - Dzięki, to był fanie spędzony czas...
A i nasi nowicjusze doskonale dawali radę....gratulację....