Rewelacyjne miejsce, Dotarcie tu kosztowało mnie sporo wysiłku. I dostarczyło sporo przygód. Zaczęło się od wycieczki na pobliski dworzec autobusowy, zaraz przy głównym dworcu kolejowym.
Tu okazało się, że z tego miejsce to dochodzą do Matki tylko dwa lub trzy autobusy dziennie. Jeden wcześnie rano, drugi około południa, trzeci chyba około 16. Dokładnie nie pamiętam. Dotarłem na dworzec około 11. Planowałem tego samego dnia wrócić, zatem popołudniowe połączenie zupełnie odpada, a to południowe jest dość ryzykowane. Mało czasu... Dodatkowo komunikacja autobusowa w tym kraju jest tania ale dość niewiarygodna, to znaczy czasem autobus jest o czasem czasem wcześniej ale może się i zdarzyć, że wcale nie przyjedzie....
Od kierowców i dyspozytorki z dworca dowiedziałem się, że jak pojadę na Groce Pietrow (w zachodniej części Skopje) to stamtąd jeżdżą żółte busy co kilkadziesiąt minut.... No i tak się zaczęło. Dotarłem, przesiadłem się na stacji Saraj i stamtąd to już nad Matka Kanyon. Od przystanku to jeszcze z kilometr, po drodze elektrownia wodna (nie wolno fotografować, są kamery i ochroniarze), no i otwiera się przesmaczny widok........ No i znowu jeszcze z pól kilometra i jestem pod st. Andrea monastery. Stąd odpływają stateczki na kanjon i do jaskini, która jest punktem kulminacyjnym dłuższej wycieczki....
Ale o tym innym razem...
Ciąg dalszy nastąpi.